- Do hotelu, w którym mieszkaliśmy, przyjechał belgijski taksówkarz, któremu towarzyszył jeden ze sponsorów Czarnych Sosnowiec. Ten ubrany był tylko w... slipki. Okazało się, że zabrakło 300 dolarów, by zapłacić, więc opiekunowie klubu nocnego zarekwirowali ubrania - opowiada Grażyna Palus, która takich wspomnień o Czarnych ma dla was dziesiątki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.