Urzędnicy nie mogli zablokować demonstracji pod nazwą "Katowice miastem nacjonalizmu", która odbyła się w lipcu, więc zapowiedzieli, że oddadzą organizatora do sądu. Tylko że pozwu wciąż nie ma.
- Katowice miastem nacjonalizmu! - krzyczało niespełna stu narodowców, którzy w sobotę zorganizowali w mieście demonstrację. - ONR to zbiór zer - usłyszeli od uczestników kontrmanifestacji na placu Sejmu Śląskiego. Na szczęście obyło się bez zamieszek.
Demonstracja pod hasłem: "Katowice miastem nacjonalizmu" ma się odbyć w sobotę. - Ta teza jest krzywdząca dla naszego miasta - mówi Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic, i zapowiada pozew.
Sąd w Katowicach uniewinnił 10 osób, którym policja zarzuciła blokowanie legalnie zgłoszonego marszu narodowców.
W sobotę przez centrum Katowic przejdzie "Marsz Powstańców Śląskich", zorganizowany przez Młodzież Wszechpolską oraz Ruch Narodowy. Rok temu taki sam marsz został zdelegalizowany i doszło do starć z policją. Podczas piątkowej konferencji Marcin Krupa, prezydent Katowic, odpowiadał na pytania dziennikarzy, dotyczące marszu narodowców
Anna dołączyła do blokady marszu narodowców, który odbywał się pod koniec maja zeszłego roku w Katowicach. Została oskarżona o składanie fałszywych zeznań i pomówienie policjanta. - To absurd. Przecież miałam złamaną rękę, nie wymyśliłam sobie tego - mówi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.