Pandemia koronawirusa wymusiła na władzach spółek górniczych i związkach zawodowych odwołanie tegorocznych imprez barbórkowych. - Mamy dzisiaj co najmniej stan klęski żywiołowej i trudno sobie wyobrazić huczną zabawę w takich okolicznościach - podkreślają eksperci.
Od czwartku w spółkach górniczych pracują zespoły złożone m.in. ze związkowców. Mają wymyślić, jak wprowadzić w życie porozumienie w sprawie przyszłości branży. - Za chwilę powiemy rządowi: "sprawdzam" - zapowiada szef górniczej "Solidarności".
- Rząd oszukuje górników i społeczeństwo, rzucając puste obietnice i przedstawiając niemożliwe do zrealizowania plany - napisał w liście do premiera Mateusza Morawieckiego dyrektor programowy Greenpeace Polska, Paweł Szypulski. To jego reakcja na piątkowe porozumienie dotyczące restrukturyzacji górnictwa w Polsce.
- Piątkowe porozumienie dotyczące przyszłości górnictwa jest mrzonką, na które Komisja Europejska się nie zgodzi. Nie przeszkodziło to jednak związkom zawodowym i rządowi, by odtrąbić sukces - mówi Joanna Flisowska, ekspertka Greenpeace.
Pracuję na dole od 12 lat i nie pamiętam roku, w którym nie mówiłoby się o restrukturyzacji górnictwa. Dobrze, że w końcu powstał dokument, który to w jakiś sposób reguluje. Ale porozumienie ma wiele słabych stron - mówi górnik z KWK Ruda.
Przedstawiciele związków zawodowych i rządu podpisali w piątek porozumienie dotyczące zasad transformacji górnictwa. Wynika z niego, że ostatnia polska kopalnia węgla kamiennego zakończy działalność w 2049 roku.
Czwartkowe rozmowy związkowców z delegacją rządową dotyczące przyszłości górnictwa przybliżyły strony do porozumienia. Ustalono m.in., że górnicy dołowi otrzymają gwarancję pracy do emerytury.
- Nie chodzi o to, żeby na rok czy dwa dosypać pieniędzy, by baronowie związkowi mogli powiedzieć: "załatwiłem sprawę", a Prawo i Sprawiedliwość miało spokój na ulicach - powiedział w czwartek Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, odnosząc się do związkowo-rządowych rozmów o przyszłości górnictwa.
Przedstawiciele rządu i związków zawodowych uzgodnili, że transformacja górnictwa w Polsce ma przebiec według podobnego modelu jak w Niemczech. Do ostatecznego porozumienia co do przyszłości branży nadal jednak daleko.
Liczba protestujących pod ziemią górników w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej wzrosła w środowe popołudnie do 400. W najbliższych dniach mają dołączyć do nich załogi kolejnych kopalń.
Górnicy z kopalń Bolesław Śmiały, Murcki-Staszic, Sośnica i Mysłowice-Wesoła dołączyli w środę rano do podziemnego protestu. Łącznie pod ziemią protestuje ok. 200 pracowników Polskiej Grupy Górniczej.
W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej protestuje już 230 osób. Tymczasem w Katowicach rozpoczęło się we wtorek spotkanie rządowej delegacji z przedstawicielami związków zawodowych. Niewykluczone, że rozmowy będą kontynuowane także w środę.
- Do tej pory nie powstał żaden szczegółowy program transformacji energetycznej Śląska. Nie ma też planu wsparcia samorządów gmin górniczych i samych górników, których ten proces dotknie najbardziej. Dopiero gdy takie warunki zostaną spełnione, można wyznaczyć termin ewentualnego zamknięcia kopalń - mówi Krzysztof Mejer, wiceprezydent Rudy Śląskiej.
Górnicy z kopalni Piast-Ziemowit dołączyli we wtorek rano do podziemnego protestu. Łącznie pod ziemią protestuje 110 pracowników Polskiej Grupy Górniczej. We wtorkowe popołudnie w Katowicach z koordynatorami strajku spotka się rządowa delegacja.
Górnicy z dwóch kopalń Polskiej Grupy Górniczej rozpoczęli w poniedziałek podziemny protest. W najbliższych dniach mają do nich dołączyć załogi kolejnych kopalń. Związkowcy w ostatnich dniach wzywali premiera Mateusza Morawieckiego do spotkania w sprawie sytuacji w górnictwie, ale ten nie przyjechał na Śląsk.
Premier Mateusz Morawiecki nie odpowiedział na ultimatum związków zawodowych dotyczące pilnego spotkania w sprawie sytuacji w górnictwie. W kopalniach Ruda i Wujek protest zaczął się już w południe. Kilkunastu górników nie wyjechało z dołu po porannej zmianie.
Premier Mateusz Morawiecki nie odpowiedział jeszcze na ultimatum związkowców dotyczące pilnego spotkania w sprawie sytuacji w górnictwie. Były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski przekonuje jednak, że rząd będzie próbował odroczyć te rozmowy i do zapowiadanych strajków nie dojdzie.
Premier Mateusz Morawiecki wciąż nie odpowiedział na ultimatum związków zawodowych dotyczące pilnego spotkania w sprawie sytuacji w górnictwie. Jeśli nie dojdzie do niego do poniedziałku, w kopalniach rozpocznie się akcja protestacyjna.
- Już w chwili ogłoszenia pogotowia strajkowego część górników chciała protestować pod ziemią. Dlatego apelujemy do premiera o spotkanie. Ma na to jeszcze kilka dni. Potem na Śląsku może być nieciekawie - mówi Wacław Czerkawski, przewodniczący Rady OPZZ województwa śląskiego.
W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej we wtorek reaktywowano komitety protestacyjno-strajkowe. Związkowcy wysłali do górników ulotki, w których przekonują, że jeżeli nie stawią "czynnego oporu", ich miejsca pracy wkrótce przestaną istnieć.
Górniczy związkowcy ogłosili w poniedziałek pogotowie strajkowe na terenie Górnego Śląska i Zagłębia. Dali premierowi Morawieckiemu tydzień na włączenie się do rozmów o przyszłości górnictwa. W innym wypadkum zorganizują "radykalne akcje protestacyjne" na terenie całego regionu.
Wiceminister Artur Soboń obiecał w Katowicach, że rząd wesprze restrukturyzację górnictwa, dokładając m.in. zadania do rządowego Programu dla Śląska.
Związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej napisali do premiera Mateusza Morawieckiego list, w którym zwracają uwagę na złą sytuację spółki. Apelują też o objęcie osobistym nadzorem prac zespołu ds. transformacji górnictwa.
- Zabiegamy o wsparcie dla Polskiej Grupy Górniczej ze strony Polskiego Funduszu Rozwoju na bardzo znaczącą kwotę, która pozwoli firmie przetrwać najbliższe miesiące - powiedział wicepremier Jacek Sasin.
Po piątkowym spotkaniu rządowo-związkowego zespołu ds. transformacji górnictwa, które odbyło się w Katowicach, nadal nie wiadomo, jak będzie wyglądać restrukturyzacja branży. - To niekończąca się opowieść - skwitowali związkowcy.
Drugie spotkanie rządowo-związkowego zespołu, który ma opracować reformę górnictwa (w tym plan naprawczy Polskiej Grupy Górniczej) i energetyki w Polsce, odbędzie się w piątek 28 sierpnia w Katowicach, o godz. 12. Jacek Sasin już wcześniej zapowiedział, że efekty prac zostaną zaprezentowane do końca września.
Na ostatnim spotkaniu z przedstawicielami rządu związkowcy mieli usłyszeć, że do 2035 roku w Polsce potrzebne będzie już tylko 15 mln ton węgla energetycznego rocznie. Popyt na ten surowiec miałyby zaspokajać lubelska kopalnia Bogdanka i dwie śląskie kopalnie.
Pierwsze spotkanie powołanego przez rząd zespołu ds. transformacji górnictwa i energetyki, które odbyło się we wtorek w Warszawie, nie przyniosło żadnych konkretnych ustaleń. Rozmowy będą kontynuowane 18 sierpnia w Katowicach.
Śląscy parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej zaapelowali w niedzielę, aby do rządowego zespołu ds. restrukturyzacji górnictwa dopuścić też posłów opozycji. - Nie ma takiej opcji - komentuje Bogusław Hutek, lider górniczej "Solidarności". Krytykuje też przedstawicieli samorządów gmin górniczych.
- Jak to jest, że w tym samym czasie, w którym pański rząd pracuje nad planem zamykania kopalń i de facto zagłady Śląska, do Polski wpływają kolejne statki z importowanym węglem? - piszą do premiera Morawieckiego związkowcy z Sierpnia '80.
Jacek Sasin, minister aktywów państwowych, zadeklarował w poniedziałek, że kres gospodarki opartej na węglu nastąpi w Polsce w latach 2050-60. Eksperci odpowiadają, że to mało ambitny plan.
- Zakładamy, że kres energetyki węglowej w Polsce to rok 2050 czy nawet 2060. Dziś rynek mocy pozwala nam zapewnić finansowanie energetyki węglowej do 2040 roku - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" wicepremier Jacek Sasin.
Mieszkańcy Rudy Śląskiej przestraszyli się wizji likwidacji wszystkich trzech kopalń, które działają w mieście. Jak będzie się żyło w miejscu, w którym wszystko kręciło się dotąd wokół gruby?
- PiS popełnia ten sam błąd, co wcześniejsze ekipy. Dla nich Śląsk jest jakaś odległą krainą, a górnictwo to tylko źródło konfliktów społecznych - mówi Jerzy Markowski, ekspert górniczy, były wiceminister gospodarki.
Plan restrukturyzacji Polskiej Grupy Górniczej, z którym Jacek Sasin przyjechał we wtorek do Katowic, nie został zaakceptowany przez związki zawodowe. Nowy program dotyczący przyszłości spółki ma powstać do końca września tego roku.
Wicepremier Jacek Sasin przyjechał we wtorek do Katowic, aby zaprezentować związkowcom plan naprawczy podupadającej Polskiej Grupy Górniczej. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że zakłada on likwidację kilku kopalń i obniżkę wynagrodzenia górników.
Nieoficjalnie wiadomo, że plan naprawczy PGG, który zostanie zaprezentowany we wtorek, zakłada m.in. likwidację kopalni Wujek i Ruda, a także obniżenie pensji górników o 30 proc. Związkowcy alarmują, że po wprowadzeniu takich założeń w życiu po całym Śląsku może przetoczyć się "fala wściekłości".
W ostatnich dniach znacząco wzrosła liczba pracowników KWK Bielszowice, wśród których wykryto zakażenie koronawirusem. Do środy przebadana ma zostać cała załoga kopalni.
Wicepremier Jacek Sasin ma we wtorek zaprezentować związkowcom plan naprawczy Polskiej Grupy Górniczej. Według nieoficjalnych informacji zakłada on m.in. likwidację kopalni Wujek i Ruda, obniżkę pensji o 30 proc., a także zawieszenie "czternastki" na trzy lata.
Od poniedziałku do normalnej pracy wracają wszystkie kopalnie Polskiej Grupy Górniczej, w których, z powodu pandemii, na trzy tygodnie wstrzymano produkcję.
Copyright © Agora SA