W kopalni Pniówek wstrzymano akcję ratowniczą zmierzającą do wydobycia siedmiu górników. Dotarcie do nich może zająć nawet kilka miesięcy. Jaki jest ich status?
Górnicy z kopalń "Zofiówka" i "Pniówek" nie musieliby zginąć, gdyby nie "tupolewizm", obsadzanie stanowisk w górnictwie z politycznego klucza i bajdurzenie rządzących o węglu - bezcennym skarbie narodowym. To życie i bezpieczeństwo górników powinno być dla wszystkich odpowiedzialnych za stan górnictwa najważniejsze, ale jeszcze raz się okazało, że tak nie jest.
W kopalni Pniówek, gdzie wybuch metanu zabił ośmiu górników, czujniki na początku i końcu ściany podawały skrajnie różne odczyty stężenia metanu. - To świadczy o tym, że przy jednym z nich musiano majstrować - mówi nasz informator.
Zmarło dwóch górników hospitalizowanych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Liczba ofiar wybuchów w kopalni Pniówek wzrosła do ośmiu.
Powrót po zaginionych pracowników prawdopodobnie będzie możliwy dopiero za kilka miesięcy, kiedy unormują się warunki, co pozwoli bezpiecznie wejść tam ratownikom.
- To, co się stało w kopalni, to moja osobista tragedia. Przez 38 lat pracy w górnictwie nigdy nie musiałem kierować akcją ratunkową, bezpieczeństwo było dla mnie priorytetem. Ze stanowiska musiałem odejść z powodu rozgrywki związków zawodowych. Prezesi JSW uzależnili się od działaczy związkowych - mówi Józef Jaszczyk, były dyrektor kopalni Pniówek, w której w wyniku wybuchu metanu zginęło sześciu górników, a siedmiu jest zaginionych.
Od 2015 roku na czele Jastrzębskiej Spółki Węglowej stało dziesięć osób. Często zmieniała się też lista członków zarządu. Pisano donosy, a w spółkach JSW przybyło osób związanych z PiS.
Rośnie liczba ofiar wybuchu metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach. W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarł 31-letni górnik.
Po tragedii w kopalni Pniówek niedzielny żużel w Rybniku odwołany. Nowa data zawodów nie jest jeszcze znana.
Dzisiaj każdy, kto w ostatnich latach "manipulował" przy JSW i bawił się jej procesami, a głównie, ci, którzy kręcili karuzelą kadrową, powinni odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nie przyczynili się do tragedii górników z JSW i ich rodzin - mówi były prezes JSW Jarosław Zagórowski.
W piątek po południu do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich przyjętych zostało kolejnych 7 górników, którzy znajdowali się w strefie wybuchu w kopalni Pniówek podczas pierwszych eksplozji metanu w środę wieczorem.
W chwili pierwszego wybuchu na kopalni Pniówek stężenie metanu wynosiło zabójcze 6 procent. Potem rosło, a mimo to ktoś zdecydował o wysłaniu pod ziemię ratowników. W kopalni nie było też dyrektora, bo odszedł na emeryturę i przez kilkanaście dni nie powołano jego następcy.
Z każdą kolejną godziną przed kopalnią Pniówek przybywa zniczy. - Straciliśmy tutaj mężów trzy lata temu. Niestety, dobrze wiemy, co czują rodziny ofiar. Nasz koszmar też powrócił, wraca z każdym górniczym wypadkiem - powiedziały nam dwie wdowy górnicze.
W kopalni Pniówek wstrzymano działania poszukiwawcze siedmiu zaginionych górników na pozimie tysiąca metrów. Pracę ratowników uniemożliwia wysokie stężenie metanu i innych niebezpiecznych gazów. Rejon katastrofy zostanie odizolowany.
W kopalni Pniówek doszło do kolejnego - trzeciego wybuchu metanu. W Pawłowicach lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wszyscy poszkodowani są ratownikami górniczymi.
Do kopalni Pniówek przyjechał prezydent RP Andrzej Duda. Zapalił znicz przed figurą św. Barbary.
Nadal nie jest znany los dwóch górników i pięciu ratowników, którzy zaginęli po wybuchach metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach. - Ratownicy krótkimi odcinkami zbliżają się do ściany - poinformował Tomasz Cudny, prezes JSW.
W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich jest dziesięciu górników, którzy zostali poparzeni w wybuchu metanu w kopalni Pniówek.
Pniówek Pawłowice może spokojnie przygotowywać się do wielkiego meczu, wiedząc, że przyjdą na niego kibice.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.