Od czwartku w spółkach górniczych pracują zespoły złożone m.in. ze związkowców. Mają wymyślić, jak wprowadzić w życie porozumienie w sprawie przyszłości branży. - Za chwilę powiemy rządowi: "sprawdzam" - zapowiada szef górniczej "Solidarności".
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w nocy z wtorku na środę w kopalni Knurów-Szczygłowice.
Z opublikowanych przez Jastrzębską Spółkę Węglową wyników finansowych za pierwsze półrocze 2020 roku wynika, że spółka odnotowała w tym okresie ogromną, wynoszącą prawie miliard złotych stratę.
Od kwietnia do czerwca w kopalniach JSW górnicy wydobyli 2,6 mln ton węgla, dużo mniej niż w poprzednich trzech miesiącach. Spadła też sprzedaż.
Z powodu czwartkowego pożaru metanu w kopalni Budryk w Ornontowicach wstrzymana została praca niedawno oddanej do użytku ściany Cz-2 w pokładzie 405/1. Jakiś czas temu władze JSW przekonywały, że będzie ona "motorem napędowym" wydobycia w kopalni po ustaniu pandemii.
Jastrzębska Spółka Węglowa rozpoczęła kampanię "Stop hejtowi! Nie oczerniaj górnika", która ma być odpowiedzią na falę negatywnych komentarzy, która wylała się w internecie na górników i mieszkańców Górnego Śląska, w związku z wieloma przypadkami koronawirusa w tym regionie.
Po decyzji o wstrzymaniu na trzy tygodnie pracy 12 kopalń górnicy boją się o swoją przyszłość. Wśród nich nie brakuje teorii, że to wstęp do cichego wygaszania górnictwa.
- Od jutra przez trzy tygodnie wstrzymujemy wydobycie w 12 kopalniach na Śląsku - zapowiedział w poniedziałek wicepremier Jacek Sasin. We wtorek górnicy tych zakładów przyszli jednak do pracy.
Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała, że liczba zakażeń koronawirusem wśród jej pracowników wzrosła z wtorku na środę aż o 347 przypadków - z 851 do 1198. 97 proc. zakażeń w całej spółce zdiagnozowano u pracowników KWK Pniówek w Pawłowicach.
W śląskich kopalniach potwierdzono już 2683 zakażenia koronawirusem. Mimo to dwie z pięciu kopalń, w których wstrzymano wydobycie z powodu dużej liczby zakażonych górników, wznowiły już produkcję.
Rośnie liczba górników zakażonych koronawirusem. Z informacji przekazanych przez górnicze spółki wynika, że jest ich już łącznie ponad 1400, niemal dwa razy więcej niż we wtorek.
Z powodu bardzo dużego zagrożenia koronawirusem spółki górnicze wprowadzają kolejne restrykcje sanitarne dotyczące pracy górników. Jastrzębska Spółka Węglowa kilka dni temu zakazała swoim pracownikom korzystania z tabaki i słonecznika.
U 18 górników pracujących w należącej do Jastrzębjskiej Spółki Węglowej kopalni Pniówek stwierdzono zakażenie koronawirusem. Na kwarantannie przebywa 170 pracowników zakładu.
Zarządy Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Polskiej Grupy Górniczej wdrożyły w życie działania związane z zapobieganiem koronawirusowi. Przy wejściach do kopalń górnikom mierzona jest temperatura, na terenie zakładów zwiększono nacisk na kwestie higieniczne i sanitarne.
Cztery pracownice państwowej spółki JSW Innowacje napisały list do premiera Mateusza Morawieckiego. Alarmują, że były molestowane przez przełożonego, a obecnie są zastraszane i nakłaniane do zmiany zeznań.
Pierwsza tura rozmów o podwyżkach w JSW, która odbyła się w środę, nie przyniosła porozumienia.
Przedstawiciele trzech związków zawodowych działających w Jastrzębskiej Spółce Węglowej domagają się podwyżki wynagrodzeń dla pracowników spółki.
W ostatnich miesiącach mieszkańcy Ornontowic skarżą się na częstsze wstrząsy w pobliskiej kopalni Budryk. Coraz bardziej boją się też o swoje domy. - Wstrząsy nie powodują realnego zagrożenia dla ludzi i konstrukcji budynków - uspokajają przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Zarząd JSW podjął decyzję o wykorzystaniu 700 mln zł zgromadzonych na funduszu stabilizacyjnym spółki, stworzonym kilka lat temu na wypadek pogorszenia się koniunktury na węgiel. - To ma być nasz bufor bezpieczeństwa - argumentowały władze spółki.
Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej zarzuca swojej radzie nadzorczej rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji. To ciąg dalszy awantury, która zaczęła się od nieudanej próby odwołania prezesa górniczej spółki, Daniela Ozona.
Około 500 związkowców miało wziąć udział w pikiecie pod Ministerstwem Energii w Warszawie w trakcie zaplanowanego na poniedziałek posiedzenia rady nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Miały na nim zapaść kolejne decyzje kadrowe dotyczące zarządu spółki. Obrady zostały jednak odwołane i do manifestacji nie dojdzie.
Związkowcy z NSZZ Solidarność wystąpili do premiera Mateusza Morawieckiego o przekazanie wszelkich pełnomocnictw dotyczących branży górniczej wiceministrowi energii Grzegorzowi Tobiszowskiemu. Jak przyznają, ostatnie wydarzenia w Jastrzębskiej Spółce Węglowej przyczyniły do się utraty zaufania do szefa resortu Krzysztofa Tchórzewskiego.
Przed siedzibę Jastrzębskiej Spółki Węglowej przyszło w czwartek około 300 górników. Pod sztandarami i przy dźwiękach syren wykrzyczeli, że nie chcą odwołania Daniela Ozona, prezesa górniczej spółki. Ten zachował posadę, ale rada nadzorcza odwołała wiceprezesów.
Jastrzębska Spółka Węglowa zapewni m.in. zatrudnienie dla wszystkich żon górników poszkodowanych w czeskiej kopalni, które wyrażą wolę pracy w spółce. Prezes spółki mówi, że solidarność to w branży górniczej moralny obowiązek.
Projekt nowej ustawy o rekompensatach za utracone deputaty węglowe przewiduje, że jednorazowe świadczenie w wysokości 10 tys. zł otrzyma nawet 24 tys. osób, które nie zostały uwzględnione w ubiegłorocznej ustawie. Na rekompensaty nadal nie mogą jednak liczyć osoby, które w latach 2015-2017 przeszły na górniczą emeryturę lub rentę. To grupa ok. 12 tys. osób.
W 12. dobie akcji w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju ratownicy dotarli do ciała ostatniego, piątego z poszukiwanych górników. To była jedna z najtrudniejszych akcji ratowniczych w polskim górnictwie w ostatnich latach.
Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi złożyła wniosek do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach o kolejną kontrolę emisji zanieczyszczeń w Koksowni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Przedstawiciele organizacji mają zastrzeżenia do sposobu przeprowadzenia ostatniej kontroli, do której doszło w 2017 roku. Władze spółki JSW Koks, w skład której wchodzi koksownia, podkreślają, że zakład nie przekracza dopuszczalnych norm emisji.
- Pamiętam to uczucie, kiedy wychodzi się z przodka, w którym pracuje głośny kombajn. Nagle człowiek znajduje się w miejscu, gdzie panuje absolutna cisza. I ciemność. Ma się wrażenie, że znalazło się w samym środku nicości. Jestem tylko ja i pustka - mówi pisarka i ghostwriter Karolina Macios, autorka książki "Górnicy.pl". Troje z siedmiu jej bohaterów pracuje w kopalniach na Górnym Śląsku: Boryni w Jastrzębiu-Zdroju oraz Budryku w Ornontowicach.
- Spółka Restrukturyzacji Kopalń do 23 stycznia wysłała 7140 decyzji odmownych osobom, które wystąpiły o rekompensaty z tytułu utraty prawa do bezpłatnego węgla - poinformowali we wtorek przedstawiciele spółki.
Jastrzębska Spółka Węglowa porozumiała się ze związkami zawodowymi w sprawie przywrócenia zawieszonych w 2016 roku niektórych elementów płacowych. Chodzi m.in. o czternastki i deputat węglowy. W przyszłym roku będzie to spółkę kosztowało 350 mln zł, a w 2019 roku 200 mln zł.
Właściciele górniczych przedsiębiorstw, które zatrudnia Jastrzębska Spółka Węglowa, alarmują, że przestała ona płacić za wykonane prace. - Jesteśmy na skraju bankructwa, a pracę może stracić 3 tys. ludzi - ostrzegają.
Copyright © Agora SA