Fantastyczna figura kobiety o czterech rękach, powiązana z wizerunkiem globu, po którym wędruje ślimak winniczek. Tylko artysta wizjoner mógł wymyślić tak karkołomny puchar zawodów balonowych. Jego model można oglądać w Muzeum Śląskim w Katowicach.

Przełom XIX i XX wieku. Liczy się szybkość, rywalizacja, odkrycia. Balon, lokomotywa, samochód, samolot. Symbole nowoczesności. Fascynują, podróże, przygody, zawody. Wyścig niemal w każdej dziedzinie. James Gordon Bennett Junior, amerykański milioner, dziennikarz, pasjonat sportu i podróży, miłośnik sportów ekstremalnych, w 1866 roku wygrywa regaty samotników w rejsie jachtem z USA do Wielkiej Brytanii. W czasie jednego z oficjalnych bankietów Bennett obnaża się i na oczach towarzystwa sika do kominka. Jego imię i nazwisko w języku angielskim do dzisiaj jest określeniem skandalu towarzyskiego.

W 1906 roku po raz pierwszy organizuje w Paryżu zawody balonów klasycznych. Wygrywa ten, kto doleci najdalej i najszybciej, bez lądowania. Państwa wystawiają drużyny. Reprezentacja, która wygrywa zawody trzy razy z rzędu, może zatrzymać puchar na zawsze, ale musi ufundować nowy.

Niespokojny duch

Polacy uczestniczą w zawodach od 1923 roku. Franciszek Hynek, Zbigniew Burzyński, Władysław Pomaski i Władysław Wysocki w 1935 roku po raz trzeci zdobywają puchar Gordona Bennetta. Polska musi zaprojektować nowy. Trwają poszukiwania artysty, który mógłby zrealizować to zadanie. Redakcja „Gazety Polskiej” wybiera Stanisława Szukalskiego. To niespokojny duch. Artysta o doskonałym warsztacie, ale o równie kontrowersyjnej reputacji co Bennett.

Gipsowy model Pucharu Gordona Bennetta w Muzeum Śląskim w Katowicach
Gipsowy model Pucharu Gordona Bennetta w Muzeum Śląskim w Katowicach  GRZEGORZ CELEJEWSKI

Szukalski urodził się w Warcie koło Sieradza. Wychowanek dwóch akademii sztuk pięknych: krakowskiej i chicagowskiej. Mimo uznania, które zdobywa w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, w 1924 roku postanawia wrócić do odrodzonej Polski. Sztuka wtedy to polemiki, publiczne dyskusje, wzajemne negowanie się poglądów, indywidualizm czy sztuka, której granice wyznacza państwo. Szukalski uczestniczy w tym sporze. Dla jednych jego dzieła były zbyt nowoczesne, dla innych obce, „bo były nienaturalne, amerykańskie, meksykańskie, egipskie…”. Każda z wystaw, w której brał udział, przypominała to i wywoływała nowy skandal. Stawiano mu zarzuty tradycyjności warsztatu, podporządkowania dzieła treściom, warstwie programowej. Oskarżano o skrajny nacjonalizm, podobieństwa do faszyzmu.

Art déco neguje nowoczesne czasy

Szukalski akcentował znaczenie tradycji narodowej, negując tym samym znaczenie koncepcji awangardy artystycznej, które rozwijały się w ówczesnym Paryżu, np. kubizm, abstrakcjonizm. Dzięki temu dostrzeżono go w 1925 roku na wystawie paryskiej, gdzie powstało określenie „art déco”, tożsame ze „style moderne”. Paryska awangarda artystyczna odrzuciła tę propozycję, twierdząc, że art déco neguje nowoczesne czasy. Zdaniem awangardystów sztuka powinna być masowa, dostępna dla wszystkich, produkowana niemal na skalę przemysłową. Kreatorzy art déco powrócili zaś do dzieła unikatowego, luksusowego, wykonanego ze szlachetnego materiału. Do rzemiosła artystycznego.

Szukalskiego zauważono jednak w Katowicach. Tadeusz Dobrowolski, pierwszy dyrektor Muzeum Śląskiego, już w 1929 roku podjął w imieniu władz województwa rozmowy z nim o organizacji szkoły artystycznej i zamówieniach na dzieła sztuki dla Katowic i województwa śląskiego. Młody dyrektor postąpił wbrew opiniom środowisk krakowskich i warszawskich, które były niechętne Szukalskiemu, czego przykładem było odrzucenie jego projektu pomnika Adama Mickiewicza w Wilnie.

Płaskorzeźby zostały zniszczone

Na Śląsku Szukalski, artysta, który w swej sztuce połączył ekspresje stylów rzeźby Michała Anioła Buonarrotiego i Auguste Rodina, zdobył uznanie. Bliższy był mu świat legendy, baśni, symbolu, czego mistrzem w Krakowie był Jacek Malczewski. W Stanach Zjednoczonych fascynował go Frank Lloyd Wrigth czy egzotyzm Rabindranatha Tagorego. Szukalski wybrał tradycję, figuralizm, sztukę programową, a nie awangardę negującą koncepcję sztuki symbolu. Na Górnym Śląsku dostał zamówienie na pomniki Powstańca Śląskiego i Bolesława Chrobrego – nigdy nie zrealizowane.

Puchar zawodów balonowych Gordona Bennetta w Muzeum Śląskim w Katowicach

Nowy impuls przyniósł rok 1936. Województwo nie tylko wsparło artystę w organizacji wystawy, ale przyznało mu pracownię w Katowicach i zamówiło dekoracje rzeźbiarskie do powstających wówczas gmachów publicznych, tzw. Urzędów Zespolonych i Muzeum Śląskiego. Fasadę urzędów ozdobił orzeł, a dla muzeum powstawał Górnik i Ślązaczki. Płaskorzeźby zostały zniszczone w czasie wojny.

Ślimak winniczek wędruje po globie

Z zadania wykonania pucharu na zawody balonowe Gordona Bennetta w 1936 roku Szukalski wywiązał się w ekspresowym tempie. W lipcu powstał model, a gotowy puchar wręczono zwycięzcom zawodów w październiku. Twórca w dynamicznej, ekspresyjnej kompozycji przedstawił fantastyczną figurę kobiety o czterech rękach, powiązaną z wizerunkiem globu, po którym wędruje ślimak winniczek. Ponad podstawą kompozycji unosi się kolista tarcza Słońca, którego promienie łapie czwororęczna postać.

Dopełnieniem jest trójstrefowy latawiec – tło dla figury, przenikający się ze słońcem aureolą, która nawiązuje do formy i symboliki nimbu krzyżowego. Nierealność wizji akcentuje postać kobieca, w którą przemienia się głowa ślimaka. Całość została skomponowana na zasadzie figura serpentinata – wielokrotnie skręconej spirali. Rzeźba podkreśla zerwanie z tym, co ziemskie, pęd ku górze, szybkość. Odpowiednikiem pucharu w medalu było przedstawienie mitycznego Ikara zrywającego się do lotu. Ekspresję i dynamizm kompozycji Szukalski podkreślił fakturą, światłocieniem, bogactwem reliefu, faktury. Oddał tym zabiegiem „dzisiejsze czasy”.

Muzeum Śląskie w Katowicach – dzięki życzliwości prywatnego kolekcjonera – prezentuje zwiedzającym gipsowy model tego dzieła.

Bartosz T. Wieliński poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    Zazwyczaj za genialną sztuką kryje się jakaś genialną historia... Pozdrawiam!
    już oceniałe(a)ś
    2
    0