Tym razem mowa będzie nie o książeczkach, jak chce tego łacińskie przysłowie - Habent sua fata libelli* - ale o dziełach sztuki - o dwóch wspaniałych rzeźbach gotyckich, wszechstronnie opisanych przez panie kuratorki cieszyńskiego i katowickiego muzeum: Irenę Prengel-Adamczyk i Henrykę Olszewską-Jaremę. Ich wypowiedzi inspirują do refleksji natury ogólniejszej: jak to się dzieje, że dzieła kiedyś cenione zostają potem zapomniane, a dziś otrzymują drugie życie?

To było przecież tak: na początku, w XIV i XV w., opisywane Madonny były wyłącznie przedmiotem kultu, nabożnego modlitewnego skupienia. Potem najwyraźniej zaczęto o nich zapominać. Jedna, snadź już niepotrzebna, została porzucona na strychu wieży knurowskiego kościoła, druga posłużyła za podkład dla 30 (sic) przemalówek i tak, klocowato zniekształcona, stała na cieszyńskim Starym Targu. O jej świetnej genezie i artystycznej klasie nikt nie wiedział. Słowem: obie Madonny popadały w niepamięć.

Historia wszakże upomniała się o nie w sposób nieoczekiwany. Oto nowoczesna humanistyka, w tym historia sztuki, wypracowała narzędzia poznawania i badania dawnych dzieł. Stworzono systemy określania wartości stylowych, wyrazu, formy, historycznie uwarunkowanych treści ideowych, odkrywane są sieci powiązań politycznych, pochodzenie dzieł. Dziś ludzie środowisk akademickich, konserwatorzy, kustosze muzealni odkrywają i włączają do współczesnego kulturowego krwiobiegu dawne, niedoceniane, zapomniane dzieła. Tak uczynił w latach międzywojennych Tadeusz Dobrowolski, odnajdując knurowską Madonnę. Jeden rzut oka wystarczył mu, aby dostrzec, że ma przed sobą klejnot sztuki.

Podobnie przydarzyło się konserwatorom, gdy zdejmowali z cieszyńskiej rzeźby pokłady farb i ujrzeli wprawnym okiem dzieło wielkiej klasy. Nie omieszkali tego, rzecz jasna, upublicznić. Dzięki temu obydwa dzieła sztuki są dzisiaj integralną częścią naszej kulturowej pamięci, naszego dziedzictwa, niezależnie od naszych osobistych związków konfesyjnych.

Ciekawe, że odkrycie i upowszechnienie wiedzy o wartościach tych dzieł dało jeszcze skutek dodatkowy: oto bowiem na cieszyńskim Targu stanęła ponownie Parlerowska Madonna – wierna kopia oryginału przechowywanego pieczołowicie w miejscowym muzeum. Podobnie stało się z rzeźbą knurowską – w miejscowym kościele pojawiła się kopia oryginału z katowickiego muzeum. A Piękna Madonna w Knurowie obrosła tu dodatkowo nowymi, aktualnymi treściami ideowymi, nosi bowiem imię Matki Pięknej Miłości i Śląskiej Orędowniczki. Habent sua fata... (Mają swoje losy)

Cieszyńska Madonna

VLADO BOHDAN

Współczesna historia cieszyńskiej Madonny rozpoczęła się pod sam koniec XX w. Kiedy w 2000 r. miasto Cieszyn przeznaczyło odpowiednią kwotę na jej konserwację, nikt nie przypuszczał, że wkrótce dojdzie do niezwykłego odkrycia, a rzeźba Madonny z Dzieciątkiem na stałe znajdzie swoje miejsce w europejskiej historii sztuki.

Po usunięciu przez konserwatorów 30 warstw polichromii centymetrowej grubości, pokrywających całą rzeźbę, nakładanych w różnych okresach, z nieciekawej, topornej figury wykonanej w piaskowcu wyłoniła się wspaniała rzeźba młodej kobiety o szlachetnych rysach, długich włosach spływających wokół twarzy i opadających na plecy w delikatnych falach, ze smutnymi oczami spoglądającymi w stronę Dzieciątka. Postać o smukłej sylwetce z lekkim esowatym wygięciem otulona została płaszczem obszytym bordiurą i spiętym broszą na piersiach. Pod rozwartym z przodu płaszczem widoczna jest suknia z głębokim dekoltem, podkreślająca piękną figurę kobiecą. Tego typu szata jest odzwierciedleniem ówczesnej mody panującej pośród najwyższych warstw społecznych.

Nagie Dzieciątko, tylko lekko okryte płaszczem matki, zgrabnie usadowione na jej lewej ręce, bawi się kwadratową broszą spinającą płaszcz, a jego lewa dłoń spoczywa na jabłku trzymanym przez Madonnę. Mimo statycznej, nieco archaizującej formy rzeźby bliskość obu postaci wyrażona w gestach zapowiada zbliżający się okres tzw. Pięknych Madonn. Cieszyńska Madonna została przedstawiona tradycyjnie, jako królowa niebios z koroną na głowie, z jabłkiem trzymanym w smukłej dłoni, które stanowi symbol grzechu pierworodnego i odkupienia.

Opinie badaczy różnią się co do datowania rzeźby. Jedni uważają, że powstała pod koniec lat 60. XIV w., inni zaś, że miało to miejsce około 1380 r., a nawet po tym czasie. Jednak kwestia powiązań jej autora z mistrzem Piotrem Parlerem i jego warsztatem nie budzi wątpliwości.

I tu nasuwa się pytanie: co łączyło Cieszyn, stolicę niewielkiego księstwa, w drugiej połowie XIV w. z Pragą, gdzie mistrz Parler wraz z licznymi rzemieślnikami i artystami budował miasto – siedzibę cesarza?

Książę był noszony w lektyce

Historia rozpoczęła się w 1327 r., kiedy Księstwo Cieszyńskie stało się lennem Korony Czeskiej. Do nawiązania ścisłych kontaktów doszło za panowania Przemysława I Noszaka, urodzonego pomiędzy 1332 a 1336 r., od roku 1358 księcia cieszyńskiego z lokalnej dynastii Piastów. Przemysław I, bodaj najwybitniejszy jej przedstawiciel, należał do ścisłego grona współpracowników cesarza Karola IV, a później również jego syna Wacława IV. W 1396 r., cierpiąc na postępującą podagrę, zrezygnował z politycznej kariery na praskim dworze i wrócił na stałe do Księstwa Cieszyńskiego.

Choroba, która spowodowała niedowład nóg, była powodem nadania mu przydomku Noszak – książę był noszony w lektyce. Intensywna rozbudowa cieszyńskiego zamku na wzgórzu nad rzeką Olzą, zapoczątkowana jeszcze przez jego dziadka, Mieszka I Cieszyńskiego, kontynuowana była również za Przemysława I. Prawdopodobnie chęć posiadania w swoim otoczeniu choćby namiastki tego, co oglądał w czasie licznych podróży po Europie i pobytu w Pradze, sprawiła, że do księstwa sprowadził artystów wyuczonych w strzesze (tj. średniowiecznym warsztacie) najsłynniejszego ówczesnego środkowoeuropejskiego mistrza budowniczego, architekta i rzeźbiarza Piotra Parlera. Do dzisiaj zachowały się na Śląsku Cieszyńskim ślady działalności artystycznej rzeźbiarzy i malarzy pozostających pod wpływem czeskiej sztuki tego okresu.

Oryginał stanął w muzeum

Nierozwiązanym zagadnieniem pozostaje miejsce, w którym pierwotnie znajdowała się rzeźba Madonny z Dzieciątkiem. Mogła to być kaplica książęca, a może rotunda św. Mikołaja na Górze Zamkowej czy fasada budynku bramnego cieszyńskiego zamku. Z pewnością w 1844 r., kiedy wyburzono gotycko-renesansowy zamek, pozostawiając tylko rotundę oraz wieżę, zdecydowano, że „stara” rzeźba nie pasuje do nowej koncepcji zagospodarowania Góry Zamkowej, i przewieziono ją na Stary Targ. Tam stała, pielęgnowana, czyszczona i odmalowywana przez mieszkańców i sprzedawców z tutejszych warzywniaków, aż do czasu przekazania jej do konserwacji. W 2002 r. jej miejsce zajęła kopia, a oryginał stał się chlubą ekspozycji Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie.

Piękna Madonna z Knurowa

GRZEGORZ CELEJEWSKI

To ikona Galerii śląskiej sztuki sakralnej, która łączy zbiory Muzeum Śląskiego i Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach. Rzeźba datowana na 1420 r. zajmuje ważne miejsce w dorobku śląskiej rzeźby I połowy XV w. Mogła powstać w Czechach lub w warsztatach lokalnych pozostających pod wpływem czeskich ośrodków artystycznych tego okresu. Jest niezwykle reprezentatywnym przykładem przedstawień Maryjnych doby gotyku. Stanowi jeden z cenniejszych zabytków w typie rzeźb zwanych Pięknymi Madonnami, reprezentujących tzw. styl piękny, ukształtowany na terenie Europy Środkowej na przełomie XIV i XV w. Za główne jego ośrodki uznaje się Czechy, Śląsk, Francję, Austrię i Nadrenię. W rzeźbie gotyckiej typ ten wykształcił się jako ideał urody kobiecej – postaci o młodym, uśmiechniętym i pogodnym obliczu. Niezwykła uroda Marii w teologicznym znaczeniu stanowi odzwierciedlenie piękna duchowego Matki Bożej.

Królowa niebios w koronie na głowie 

Na Górnym Śląsku istniało niewiele zabytków należących ściśle do typu Pięknych Madonn. Rzeźby te charakteryzowały się wysmukłymi proporcjami, subtelnością, liryzmem i wyszukaną dekoracyjnością szat, które podkreślały urok esowato wygiętej postaci.

Nasza Madonna jako królowa niebios ukazana jest w koronie na głowie i z berłem w ręce, we wdzięcznej, „zatrzymanej w ruchu” pozie, w misternie udrapowanych szatach, z Dzieciątkiem na ręce. Jako Matka Syna Bożego i zwyciężczyni szatana (Rdz 3,15) ukazana jest w pozycji stojącej na sierpie księżycowym, tzw. masce lunarnej. Takie przedstawienie nawiązuje również do Apokalipsy św. Jana („a księżyc pod jej stopami” – „et luna sub pedibus eius”, Ap 12,1). Księżyc pod stopami Marii symbolizuje jej zwycięstwo nad szatanem, złem i grzechem nieposłuszeństwa, a owoc granatu trzymany przez Dzieciątko w ikonografii chrześcijańskiej oznacza błogosławieństwo, łaski i dary Boże.

Figura Madonny jako obiekt kultu wielu pokoleń mieszkańców przez ponad 500 lat była umieszczona w bocznym ołtarzu drewnianego kościoła pw. św. Wawrzyńca w Knurowie. W 1935 r. została odnaleziona w wieży knurowskiego kościoła, tuż przed jego przeniesieniem do Chorzowa, przez prof. Tadeusza Dobrowolskiego, wybitnego znawcę sztuki oraz twórcę i dyrektora przedwojennego Muzeum Śląskiego. Była wówczas w bardzo złym stanie. W 2003 r. dzięki inicjatywie Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach została poddana gruntownej konserwacji w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i odzyskała swój pierwotny blask. Tuż przed wybuchem II wojny światowej, w sierpniu 1939 r., Piękną Madonnę przewieziono do Lublina wraz z częścią zbiorów Muzeum Śląskiego. Odnaleziona później przez Niemców, została przekazana do Landesmuseum w Bytomiu, następnie umieszczona w rezydencji wiejskiej pod Wrocławiem. Odnaleziona po wojnie, została przeniesiona jako depozyt do Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, gdzie znajdowała się do 1980 r. Później była prezentowana w Muzeum Archidiecezjalnym w Katowicach, a od trzech lat zdobi Galerię śląskiej sztuki sakralnej w Muzeum Śląskim.

Orędowniczka Górnośląskich Emigrantów

Należy podkreślić, że kult Madonny knurowskiej jest nadal żywy. W 2005 r. w ramach obchodów 700-lecia miasta Towarzystwo Miłośników Knurowa wystąpiło z inicjatywą wykonania kopii tej rzeźby, która od 2009 r. jest umieszczona w bocznej kaplicy kościoła św. Antoniego w Knurowie-Krywałdzie. Nazwano ją Matką Pięknej Miłości, nadano również tytuł Orędowniczki Górnośląskich Emigrantów, którzy z różnych przyczyn opuścili swoją „małą ojczyznę”, a od 2015 r. jest czczona jako Pocieszycielka Górnoślązaków Wywiezionych do Związku Radzieckiego w 1945 r.

* Łacińska sentencja: Książki mają swoje losy.

Aleksandra Sobczak
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem